Folk Tale

Dyliżans i mucha

Translated From

Le Coche et la Mouche

AuthorJean de La Fontaine
Book TitleFables Choisies
Publication Date1668
LanguageFrench

Other Translations / Adaptations

Text titleLanguageAuthorPublication Date
Esne salzalia eta kotxiaBasqueJean Baptiste Arxu1848
AuthorWładysław Noskowski
LanguagePolish
OriginFrance

Upał po stromej drodze — przez wyboje, dziury, Piaski, zepsute mostki i błotniste rowy — Sześć koni z trudem ciągnęło do góry Ciężki dyliżans pocztowy. Księża, starcy, kobiety — wszyscy szli piechotą. Aż oto Zjawia się mucha. «Hola! co to znaczy? Tym bydlętom, jak widzę, pracować się nie chce! Zaraz tu będzie inaczej!» I do koni. To kolnie w pysk, to w ucho łechce, To usiada na dyszel, to na nos furmana. Skoro wóz ruszył z miejsca, mucha zadyszana Sobie wyłączną zasługę przyznaje — Brzęczy, krząta się żwawo i leci na przedzie, Niby wódz, co wśród bitwy rozkazy wydaje I do zwycięstwa swe szeregi wiedzie. Wielce się jednak czuła obrażoną, Że na jej barki cały trud złożono, Że nikt z podróżnej czeredy Do pomocy się nie bierze, By konie wydobyć z biedy. Ksiądz czytał brewiarz — to czas na pacierze? Panny śpiewały — jejmość pani mucha Leci śpiewaczkom trąbić koło ucha, Płata przeróżne psoty i swawole. W końcu dyliżans po długim mozole Wjechał na gładką drogę. «Dokazałam swego — Rzecze mucha — hej, szkapy! furmanie kolego! Namęczyłam się za was, zapłaćcie mi przecie!» Tak wszędobylscy (dość ich na tym świecie) Swój nos wścibiają, chociaż nieproszeni, Do cudzych spraw i kieszeni, Naprzykrzają się jako muchy natrętnice, Póki ich za dziesiątą nie wygnasz granicę.


Text view