Folk Tale

Wytrawny myśliwy

Translated From

Der gelernte Jäger

AuthorJacob & Wilhelm Grimm
Book TitleKinder- und Hausmärchen
Publication Date1812
LanguageGerman

Other Translations / Adaptations

Text titleLanguageAuthorPublication Date
De volleerde jagerDutchM.M. de Vries-Vogel1940
Il cacciatore provettoItalian__
Người thợ săn tài giỏiVietnamese__
Den flinke jægerDanish__
El hábil cazadorSpanish__
The skilful huntsmanEnglish__
ATU304
LanguagePolish
OriginGermany

Wytrawny myśliwy

Był sobie ongiś pewien młody chłopak, który wyuczył się ślusarstwa i rzekł był do swego ojca, że chce iść w świat, by się spróbować."Tak,"rzekł ojciec, "cieszy mnie to,"i dał mu pieniądze na podróż.Wyruszył więc i szukał pracy.Po pewnym czasie ślusarstwo jakoś nie chciało podążyć za nim, a i on nie bardzo miał w nim upodobanie, nabrała za to ochoty na myślistwo.W wędrówce spotkał myśliwego w zielonym ubraniu, który zapytał, skąd pochodzi i dokąd zmierza.Chłopak powiedział, że jest czeladnikiem ślusarstwa, ale to rzemiosło już mu się nie podoba i miałby ochotę na myślistwo, zapytał, czy przyjąłby go na ucznia."O tak, jeśli zechcesz iść ze mną."Młody chłopak poszedł więc z nim, służył parę lat u niego i uczył się łowiectwa.Potem chciał się dalej próbować.Myśliwy nie dał mu nic prócz wiatrówki, a miała ona taką właściwość, że kiedy się nią strzelało, trafiała zawsze.Odszedł więc i dotarł do wielkiego lasu, którego końca przez cały dzień nie mógł znaleźć.Gdy był wieczór, usiadł na wysokim drzewem, by ustrzec się od dzikich zwierząt.Koło północy wydało mu się, że z dala jarzy się małe światełko, poprzez gałęzie spojrzał w tamto miejsce i zapamiętał je sobie.Najpierw jednak zdjął swój kapelusz i zrzucił go w stronę światła, bo chciał za nim iść jak za znakiem, gdy zejdzie na dół.Zszedł więc, ruszył w stronę kapelusza, założył go i ruszył do przodu.Im dalej szedł, tym większe było światło, a gdy był już blisko, zobaczył, że to wielkie ognisko, a siedziało przy nim trzech olbrzymów z wołem na ruszcie, którego piekli.Wtem rzekł jeden:"Muszę spróbować, czy to mięso da się już jeść,"oderwał kawałek i chciał włożyć do ust, ale myśliwy zestrzelił mu go z ręki."No tak,"rzekł olbrzym, "wiatr zwiał mi kawałek z ręki,"i wziął następny kawałek.Gdy już miał ugryźć, myśliwy znowu strzelił.Wtedy olbrzym strzelił w pyski temu, który siedział obok, i gniewnie zawołał:"Co wyrywasz mi mój kawałek?"- "Ja nic nie wyrwałem,"rzekł drugi, "pewnikiem to jakiś strzelec ci go odstrzelił."Olbrzym wziął trzeci kawałek, nie mógł go jednak zachować w dłoni, bo myśliwy ów kawałek zestrzelił.Wtedy rzekli olbrzymi:"Tu musi być dobry strzelec, który potrafi zestrzelić kąsek sprzed pyska, taki by się nam przydał,"i zawołali głośno "Wyłaź, strzelcze, usiądź z nami przy ogniu i najedz się do syta, nic ci nie zrobimy, ale jeśli nie przyjdziesz, weźmiemy cię siłą i po tobie."Chłopak wyszedł więc i rzekł, że jest myśliwym po fachu, a w co strzela, w to i pewnikiem trafia.Wtedy oni rzekli, że jeśli chce, będzie mu dobrze i opowiedzieli mu, że przed lasem jest wielka woda, za nią stoi wieża, a w wieży siedzi piękna królewna, chcemy ją porwać."Tak,"rzekł, "dostanę ją."A oni mówili dalej, "Ale to jeszcze nie wszystko, leży tam mały piesek, od razu zaczyna szczekać, kiedy ktoś się zbliża, a jak tylko zaszczeka, wszystko się budzi na królewskim dworze i dlatego nie możemy tam wejść, zabijesz pieska?"– "Tak,"rzekł, to dla mnie igraszka"Wsiadł potem do łodzi i popłynął przez wodę, a gdy był już na lądzie, przybiegł piesek i chciał zaszczekać, lecz on chwycił za swoją wiatrówkę i go zastrzelił.Gdy olbrzymi to ujrzeli, ucieszyli się myśląc, że królewna już jest ich, ale myśliwy chciał najpierw zobaczyć, jak się ma cała ta sprawa, i rzekł, żeby jeszcze nie ruszali się z miejsca, póki ich nie zawoła.Poszedł do zamku, a było tam cichuteńko i wszystko spało.Gdy otworzył pierwszy pokój, wisiała tam szabla na ścianie, a była z czystego srebra, i była tam też złota gwiazda i imię Króla, obok na stole leżał opieczętowany list, który otworzył, a było w nim napisane, że kto ma szablę, może zabić wszystko, co stanie mu na drodze.Zdjął więc ze ściany szablę, zawiesił sobie i poszedł dalej.Doszedł do pokoju, gdzie leżała królewna i spała, a była tak piękna, że stał cicho i patrzył na nią wstrzymując oddech.Myślał sobie:"Jak mogę oddać niewinną dziewicę w posiadanie dzikich olbrzymów, w głowach mają tylko zło."Rozejrzał się jeszcze, pod łóżkiem stała para pantofli, na prawym było imię jej ojca z gwiazdą na lewym jej własne imię z gwiazdą.Wokół szyi miała też wielką chustę z jedwabiu, przetykaną złotem, z prawej strony imię jej ojca, z lewej jej własne, wszystko złotymi literami.Myśliwy wziął nożyce, odciął prawy koniuszek i włożył go do tornistra, potem wziął jeszcze prawy pantofel z imieniem króla i włożył go do środka.Dziewica wciąż jeszcze leżała i spała, a zaszyta była cała w swojej koszuli, odciął więc jej kawałek i wsadził razem z resztą, lecz robił to wszystko tak, by jej nie tknął.Potem odszedł i pozwolił jej spać w spokoju, a gdy doszedł do bramy, olbrzymy wciąż tam stały, czekały i myślały sobie, że przyprowadzi królewnę.On jednak zawołał do nich, żeby przyszli, że dziewica jest już w jego mocy, ale nie może otworzyć im drzwi, jest tam jednak dziura przez którą mogą się przeczołgać.I tak bliżej podszedł pierwszy, myśliwy owinął włosy olbrzyma wokół dłoni, wciągnął głowę i uciął szalą jednym zamachem, a potem wciągnął go do końca.Zawołał wreszcie drugiego i też odrąbał mu łeb, w końcu i trzeciego, i rad był, że uwolnił piękną dziewicę od jej nieprzyjaciół, odciął im języki i wsadził do swego tornistra.Pomyślał sobie:"Pójdę do mego ojca i pokażę mu wszystko, co zrobiłem, potem ruszę w świat, a szczęście, jakiego wzbrania mi Bóg, jeszcze będzie moje.

Jednak król w zamku, gdy się obudził, ujrzał trzech olbrzymów, którzy leżeli bez życia.Poszedł do sypialni swojej córki, obudził ją i zapytał, któż to był, kto olbrzymów pozbawił życia.A ona rzekła "Drogi ojcze, nie wiem, spałam."Kiedy zaś wstała i chciała ubrać swoje pantofle, prawego nie było, a gdy obejrzała chustę na szyi, była pocięta i brakowało prawego koniuszka, gdy obejrzała swoją koszulę, kawałek był wycięty.Król zwołał cały dwór, żołnierzy i kogo tylko się dało, i zapytał, kto uwolnił jego córkę a olbrzymów pozbawił żywota.I wtedy pewien kapitan, który miał tylko jedno oko i był paskudnym człowiekiem, rzekł, iż to on uczynił.A stary król powiedział, że skoro tego dokonał, niechaj zaślubi jego córkę.Dziewica jednak rzekła:"drogi ojcze, miast tego bym miała za niego wyjść, wolę ruszyć w świat, jak daleko mnie doki poniosą."Król rzekł tedy, że jeśli nie chce go poślubić, niech zdejmie królewskie szaty założy chłopskie i odejdzie, a niechaj pójdzie do garncarza i pocznie handel glinianymi naczyniami.Zdjęła więc królewskie szaty i poszła do garncarza, pożyczyła glinianych wyrobów i obiecała, że kiedy wieczorem sprzeda wszystkie, za nie zapłaci.Król zaś rzekł, że ma usiąść gdzieś kątem i je sprzedawać.Potem rozkazał, my przejechały się po tym chłopskie wozy, aby wszystko poszło w kawałki.Gdy królewna rozstawiła na ulicy cały swój kram, przybyły wozy i rozbiły wszystko na kawałki.Zaczęła płakać i rzekła "O Boże, muszę teraz zapłacić garncarzowi."Król zaś chciał w tenże sposób zmusić ją do poślubienia garncarza, zamiast tego poszła jednak znowu do garncarza i zapytała go, czy nie dałby jej jeszcze raz pożyczki.Powiedział "nie,"że najpierw musi zapłacić za poprzednie.Poszła więc do swego ojca, krzyczała, biadała i rzekła, że pójdzie w świat.A on odparł:"Każę ci zbudować domek w lesie, będziesz w nim siedzieć do końca życia i wszystkim gotować, nie wolno ci jednak za to brać pieniędzy."Gdy domek był gotowy, przed drzwiami wywieszono szyld, a było na nim napisane:"Dzisiaj za darmo, jutro za pieniądze."I siedziała w nim długi czas, po świecie rozniosło się, że siedzi w nim dziewica i gotuje za darmo, a głosi o tym szyld przed drzwiami.Usłyszał o tym także myśliwy i pomyślał sobie:"To by było coś dla ciebie, jesteś biedny i nie masz pieniędzy."Wziął więc swoją wiatrówkę, poszedł do lasu i znalazł domek z szyldem "dzisiaj za darmo, jutro za pieniądze."Przytroczył sobie szablę, którą trzem olbrzymom łby odrąbał, wszedł do domku i kazał sobie dać jeść.Ucieszył się piękną dziewczyną, była śliczna jak z obrazka.Zapytał skąd przybywa i dokąd idzie, a o rzekł "podróżuję sobie po świecie."A ona spytała, skąd ma tę szablę, a było na niej imię jej ojca.On zaś zapytał, czy jest córką króla."Tak"odpowiedziała.Wtedy on rzekł."Tą szablą, odrąbałem trzem olbrzymom głowy,"i na znak wyjął z tornistra ich języki, potem pokazał jej jeszcze pantofel, koniuszek chusty i kawałek koszuli.A ona była pełna radości i rzekła, że on jest tym, który ją wybawił.Poszli potem razem do starego króla i wezwali go.Ona poprowadziła go do komnaty i rzekła mu, że ten jest tym prawdziwym, który wybawił ją od olbrzymów.Gdy stary król ujrzał dowody, nie mógł dłużej wątpić i rzekł, że cieszy się, wiedząc, jak to wszystko się stało, i wobec tego niechaj królewna zostanie jego żoną, zaiste dziewica cieszyła się z tego całym sercem.Potem ubrali go, jakby był cudzoziemskim panem, a król rozkazał wyprawić ucztę.Gdy przyszli do stołu, kapitan usiadł po lewej stronie królewny, myśliwy zaś po prawej, a kapitan myślał, że to jakiś pan z dalekich krajów z wizytą.Gdy już pojedli i popili, rzekł stary król do kapitana, że ma dla niego zagadkę:Gdyby ktoś powiedział, że trzech olbrzymów pozbawił życia, i zapytano by go, gdzie są olbrzymów języki, których jednak w ich głowach nie było.Jakże to wszystko mogłoby się zdarzyć?A kapitan odrzekł "Pewnikiem wcale języków nie mięli."- "Och nie,"rzekł król, "każde zwierzę ma język,"i zapytał go jeszcze, ile wart jest ten, któremu się to przydarzyło.Kapitan odpowiedział:"Wart jest tyle, by go rozerwano na kawałki."A król odparł, że sam na siebie wyrok wydał.Kapitan został uwięziony, potem rozerwany na cztery kawałki, królewna zaś poślubiła myśliwego.Potem sprowadził ojca swego i matkę swoją i żyli w radości u swojego syna, a po śmierci starego króla, jemu przypadło królestwo.


Text view