Folk Tale

Kot, królik i łasica

Translated From

Le Chat, la Belette, et le petit Lapin

AuthorJean de La Fontaine
Book TitleFables Choisies
Publication Date1668
LanguageFrench

Other Translations / Adaptations

Text titleLanguageAuthorPublication Date
De kat, de wezel en het jong konijnDutch__
The Fortune-tellersEnglishFrederick Colin Tilney_
AuthorWładysław Noskowski
LanguagePolish
OriginFrance

Raz królik żwawy i młody Pobiegł w warzywne ogrody Skubać kapustę i bujać po rosie, A tymczasem łasica o spiczastym nosie Przeniosła do jego chaty Swoje lary i penaty; I stu króliczych pokoleń mieszkanie Prawem kaduka wzięła w posiadanie. Królik powraca z przechadzki, Zastaje dom zajęty. «Co to jest? — powiada — Gwałt publiczny, rozbój, zdrada! Za ten najazd świętokradzki Warto, oj, warto jejmości Połamać kości! Jak śmiesz, wbrew mocy traktatów, Wdzierać się w progi moich antenatów? Precz stąd! Wracaj do swej dziury, Bo jak w pomoc przyzwę szczury, Zobaczysz, że będzie krucho!» «Na co nam wojny! Ja przekładam zgodę — Rzecze łasica — nakłoń baczne ucho, A wnet praw moich dowiodę. Wiedz, że przed laty dawnemi Mój pra-pra-dziad chciał tu, na tej ziemi, Wygrzebać nory dla swego plemienia. Zamiar skończył się na chęci, Lecz następne pokolenia Przechowały go w pamięci. I choć kiedyś króliki wspomogły łasice, Gdy szczury naszą obiegły stolicę, Nic to nie znaczy — wola przodków święta, Stwierdzona przez testamenta, Kazała nam stosownej upatrywać pory I zagarnąć wasze nory. Twe włości są po prostu rewindykowane, Dałeś je sobie zabrać, wzięłam i zostanę.» «Ot, pleciesz! — odparł królik — przecież w tej dolinie Z początku były tylko bagna i pustynie, Króliki tu osiadły bez walk i potyczek. Od niepamiętnych czasów każdy z nas posiada Norę dziedziczną z ojca, dziada i pradziada: Moją dzierżył król, królik, wreszcie ja, króliczek. Kto pierwszy ziemię posiadł, do tego należy; A o rabusiach stoi w kryminalnym prawie...» «Waszmość chce adwokatów? Waszmość mi nie wierzy? — Przerwie łaska — i owszem, niech w tak ważnej sprawie Rozstrzyga światły sąd Pazurowicza.» Był to kot stary, potulny z oblicza, Układny w mowie, w postępkach ostrożny, Opasły, cichy, nabożny, A jurysta jakich mało. Królik z łasicą wyruszają zatem I przed sędziego stają, majestatem. «Przystąpcie, dziatki, bliżej, mówcie śmiało — Rzekł Pazurowicz dobrodziej I oczęta zmrużył skromnie — Słucham, o cóż to wam chodzi? Lecz widzicie, jam stary, mam słuch przytępiony, Więc proszę bliżej, tu, do mnie.» Na wezwanie tak łaskawe Podchodzą zwaśnione strony I zaczynają rozprawę. Tego kot czekał. Chytrze mrugnął okiem I nagle, jednym podskokiem Capnął obu pieniaczy i mrucząc pacierze, Dla świętej zgody, zjadł ich na wieczerzę. Łatwo pozna, kto treści w tej bajeczce szuka, Że pierwszym prawem świata jest prawo kaduka: Kto mocniejszy, ten lepszy. Gdy z sąsiadem w sporze Silniejszego od siebie chcesz wziąć pośrednika, Pomnij, że łatwo dosięgnąć was może Los łasicy i królika.


Text view